leczenie raka trzustki w niemczech
Równocześnie obserwuje się wzrost częstości raka trzustki u kobiet. Według danych Instytutu Onkologii z 1999 roku zachorowalność na raka trzustki w Polsce wynosi obec-nie około 3500 przypadków rocznie, co stanowi 2,8% wszystkich nowotworów złośliwych [7]. Podobnie jak w innych krajach uprzemysłowionych, również w Polsce
Rak trzustki jest jednym z najgorzej rokujących nowotworów. Pięć lat przeżywa mniej niż 10% wszystkich chorych. W momencie rozpoznania tego nowotworu zaledwie u 10–20% chorych możliwe jest pierwotne leczenie chirurgiczne, które jako jedyne daje szanse wyleczenia.
Leczenie raka trzustki. Leczenie raka trzustki jest trudne. Jedyną metodą na całkowite wyleczenie raka trzustki jest leczenie chirurgiczne (radykalne, resekcja trzustki). Niestety z reguły jest możliwe do zastosowania jedynie u 15-20% chorych. W ciągu 8-12 tygodni po operacji stosuje się leczenie adiuwantowe - głównie chemioterapia.
Rak trzustki: diagnoza. O tym, jak trudno jest wykrywać i leczyć raka trzustki mówi prof. Lucjan Wyrwicz, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie. Podkreśla, że nawet w czasie pandemii nie wolno zwlekać z wizytą u lekarza. „Pandemia COVID-19 nie zachęca pacjentów do spotkania z lekarzem.
Genetyczne predyspozycje do raka trzustki W najtrudniejszej sytuacji są osoby z genetycznymi predyspozycjami do raka trzustki, wielokrotnie zwiększającymi ryzyko zachorowania na ten wyjątkowo śmiertelny nowotwór. Przykładowo mutacja w genach BRCA 3,5-krotnie zwiększa ryzyko tego raka, a jej nosiciele zapadają na tę chorobę w
Najczęstszą postacią jest gruczolakorak przewodowy trzustki. Intraductal Papillary Mucinous Neoplasm (IPMN) to kolejna powszechna międzyprzewodowa postać raka trzustki. Na początku nie jest to niebezpieczne, ale ryzyko wzrasta wraz z rozwojem i rozprzestrzenianiem się. Śluzowy nowotwór torbielowaty z inwazyjnym gruczolakorakiem jest
risiko yang berkaitan dengan selera konsumen adalah. Według źródeł – nawet co drugi pacjent z chorobą nowotworową korzysta z alternatywnych i niekonwencjonalnych metod leczenia raka. Przyczyn tego zjawiska jest wiele, należą do nich strach przed ciężką chorobą i wyniszczającą terapią, obawa przed śmiercią, wiara w siłę natury, ale również ograniczone środki medycyny konwencjonalnej i luki w niewydolnym systemie opieki zdrowotnej, który nie zawsze spełnia oczekiwania i potrzeby wszystkich pacjentów chorych na raka. Nierzadko to rodzina i bliscy pacjenta onkologicznego są inicjatorami działań paramedycznych i alternatywnych terapii nowotworów. Czy niekonwencjonalne metody leczenia raka są skuteczne i bezpieczne? Współczesne badania dają jasną odpowiedź na ten temat. Medycyna naturalna w onkologii Niekonwencjonalne metody leczenia raka (tzw. medycyna naturalna) obejmują techniki i sposoby nieakceptowane lub tylko w niewielkim stopniu uwzględniane przez medycynę opartą na badaniach naukowych. Pojęcie to obejmuje szerokie spektrum terapii – od homeopatii, przyjmowania wysokich dawek witamin, suplementów diety, ziół, grzybów, po modyfikacje diety na np. ketogenną. Alternatywne metody terapii nowotworów nie zostały poddane weryfikacji badań klinicznych i są proponowane poza nurtem medycyny konwencjonalnej i akademickiej (evidence-based medicine). Wiele metod naturalnego i niekonwencjonalnego leczenia raka ma swoje źródła w wielowiekowej tradycji. Do paramedycznych metod stosowanych w onkologii zalicza się paraleki ziołowe, „cudowne” preparaty zawierające różne mikroelementy, specjalnie opracowane diety, akupunkturę, akupresurę, medycynę ludową (krajową lub orientalną), homeopatię, hipnoterapię i bioenergoterapię. Jakie są niekonwencjonalne metody leczenia raka? Zwracanie się ku metodom naturalnym może być zrozumiałe w przypadku tych chorych, u których zawiodły wszystkie metody konwencjonalne. Pacjenci onkologiczni i ich rodziny poszukują w ten sposób nadziei i pomocy w sytuacjach beznadziejnych. Niekonwencjonalne metody leczenia raka często zastępują leczenie uznane w medycynie, gdy okazuje się ono nieskuteczne. W tych niszach działa wielu znachorów, uzdrowicieli i bioenergoterapeutów, którzy poprzez umiejętne oddziaływanie na chorych i ich rodziny oferują ratunek i pomoc w najtrudniejszych sytuacjach. Szczególnie niebezpieczne są okoliczności, w których stosowane niekonwencjonalne metody leczenia raka całkowicie zastępują postępowanie tradycyjne i uznane przez medycynę. Zdarza się, że przedstawiciele medycyny alternatywnej wkraczają w okresie stosowanego leczenia onkologicznego powodując jego opóźnienie lub wręcz zaniechanie. Dzieje się tak często w przypadku zaawansowanych nowotworów złośliwych, których terapia jest długotrwała i uciążliwa dla chorych. W tym kontekście należy pamiętać, że nawet po zakończeniu leczenia przyczynowego, współczesna medycyna może zaoferować chorym skuteczne metody walki z bólem nowotworowym, leczenie wspomagające i hamujące wyniszczenie nowotworowe, ograniczające skutki i dolegliwości powodowane rozrostem guza nowotworowego, dobór właściwej diety i optymalnej drogi odżywiania, jak i leki psychotropowe, które stwarzają możliwości poprawy jakości życia pacjentów nieuleczalnych. Współczesne leczenie onkologiczne – nawet gdy kończy się niepowodzeniem – powoduje przedłużenie życia pacjenta. Grupa najciężej chorych na raka powinna otrzymać szczególne wsparcie lekarzy oraz specjalistów. Pacjenci onkologiczni nigdy nie powinni być pozostawieni samemu sobie, tak aby nie byli zmuszeni do szukania pomocy i wsparcia u przedstawicieli medycyny niekonwencjonalnej i naturalnej. Czy medycyna naturalna działa na raka? Część pacjentów onkologicznych stosujących leczenie niekonwencjonalne raka może odczuwać pewną poprawę, co wiąże się głównie z efektem placebo. Ludzie mają skłonność do wiary w cuda, a chorzy na raka są może bardziej skłonni do takiej wiary. Zadaniem systemu opieki nad chorymi na raka powinno być właściwe wspieranie pacjentów, ich edukacja oraz właściwe zaopiekowanie – tak, aby nie czuli się oni osamotnieni i zdezorientowani w walce z chorobą nowotworową. W czasopiśmie JAMA Oncology opublikowano wyniki ankiety przeprowadzonej w amerykańskich szpitalach onkologicznych, która zawierała pytania dotyczące stosowania alternatywnych metod leczenia (definiowanych jako leczenie dodatkowe lub zastępujące konwencjonalne metody). 33,3% spośród 3118 chorych potwierdziło stosowanie alternatywnych terapii w ciągu ostatnich 12 miesięcy. W większości przypadków (35,8%) były to preparaty ziołowe. Popularne było również korzystanie z usług chiropraktyków, osteopatów, masażystów czy akupunktury. Mniej niż 1% badanych deklarowało szukanie wsparcia u uzdrowicieli, energoterapeutów i hipnotyzerów. Z medycyny alternatywnej istotnie częściej korzystały osoby rasy białej, kobiety oraz chorzy poniżej 66. roku życia. Niepokojące jest zatajenie przed prowadzącym lekarzem informacji o stosowaniu dodatkowych terapii przez 29,3% badanych. Większość (57,4%) jako przyczynę podała brak pytania ze strony lekarza, pozostali uznali tę informację za nieistotną. Terapie alternatywne na raka Często pojawiające się tzw. cudowne diety oraz suplementy na raka zwalczające nowotwory mogą przynieść wiele szkód pacjentom, którzy decydują się na ich stosowanie. Jest to związane z niewłaściwym rozumieniem doniesień naukowych oraz bazowaniem na ludzkiej naiwności. Stosowanie diet alternatywnych na raka może prowadzić do pozbawienia organizmu pacjenta niezbędnych składników odżywczych, a jednocześnie inne składniki mogą być podawane w nadmiarze, co również może szkodliwie oddziaływać na organizm. W tym kontekście idealnym rozwiązaniem byłyby indywidualne konsultacje i zalecenia żywieniowe przygotowane dla każdego pacjenta onkologicznego przez specjalistę. Niestety rzeczywistość szpitalna oraz realia dalekie są od takiej modelowej sytuacji. Narodowe Instytuty Zdrowia Stanów Zjednoczonych prowadzą kosztowny program weryfikacji niekonwencjonalnych metod leczenia raka. Nie jest tak, że medycyna uniwersytecka nie interesuje się paramedycyną. Za przykład mogą posłużyć badania neovastatu, który uzyskiwany jest z chrząstki rekina. Preparat ten został przebadany w wielu badaniach klinicznych mających na celu wskazanie jego potencjału oraz profilu bezpieczeństwa. Warto w tym miejscu przytoczyć opinię na temat niekonwencjonalnych metod leczenia raka wybitnego onkologia – prof. Krzysztofa Składowskiego (cytat z książki „Wspólnie pokonajmy raka”): – Istnieje wiele dowodów i przykładów na to, że takie postępowanie jest głupie i szkodliwe. Dlaczego? Konkretny przykład: chłopak, który miał rozpocząć chemioterapię z powodu złośliwego, ale w pełni uleczalnego nowotworu, a w każdym razie z dużymi szansami na wyleczenie, nie mógł zostać jej poddany, ponieważ rodzina zaaplikowała mu zioła, które spowodowały gwałtowną niewydolność wątroby. Dla nas w konsekwencji było oczywiste, że nie możemy podać leków, które chcieliśmy zastosować i które w jego przypadku byłyby najskuteczniejsze, bo całkiem zniszczymy mu wątrobę i zatrujemy go, zamiast osiągnąć efekt leczniczy. Ludzie w dobrej wierze, nie do końca świadomie, ulegają różnym sugestiom. Zioła, które wydają się bezpieczne, podobnie jak mikroelementy, których składu i działań niepożądanych nie znamy, mogą być bardzo szkodliwe. (…) Gdyby istniał cudowny środek leczący raka, to naprawdę nikt by tego przed chorymi nie ukrywał – podkreśla ekspert. Czy medycyna niekonwencjonalna jest bezpieczna? Podczas kongresu Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO, Monachium 2018r.) przedstawiono dwie prace oceniające świadomość ryzyka działań niepożądanych i interakcji wśród chorych stosujących alternatywne metody leczenia. W pierwszym badaniu, które miało charakter ankietowy, 51% chorych przyznało się do stosowania alternatywnych metod leczenia w ciągu swojego życia, natomiast tylko 15% podczas terapii onkologicznej. Jednocześnie rozpoznanie nowotworu skłoniło blisko połowę badanych (44%) do poszukiwania innych sposobów leczenia poza medycyną konwencjonalną. Głównym powodem tych poszukiwań niekonwencjonalnych metod leczenia raka były chęć stymulacji układu odpornościowego (78%), poprawa samopoczucia (76%), zmniejszenie stresu (53%), poprawa tolerancji leczenia (45%) i zmniejszenie nasilenia działań niepożądanych (36%). Autorzy podkreślają wysoką selektywność w wyborze preparatów witaminowych i suplementów. Najpopularniejsza jest witamina D, selen z cynkiem oraz witamina C i tzw. witamina B17. 60% osób stosujących alternatywne metody walki z rakiem uważało, że nie otrzymało wystarczających informacji dotyczących ich bezpieczeństwa, jednak nie obawiało się powikłań. Głównym źródłem informacji o alternatywnych metodach leczenia był Internet (43%), znajomi (15%), pracownicy służby zdrowia (14%) i onkolodzy (7%). W drugiej pracy zaprezentowanej na kongresie ESMO2018 oceniono częstość występowania interakcji lekowych wśród 202 chorych na mięsaki, otrzymujących chemioterapię lub immunoterapię z zastosowaniem inhibitorów kinazy tyrozynowej. 17% z nich przyznało się do stosowania alternatywnych metod leczenia. Istotne interakcje wymagające interwencji personelu medycznego wystąpiły u 24% badanych, z czego 29% związane było ze stosowaniem alternatywnych metod. Jak podkreślają eksperci, leczenie niekonwencjonalne i metody alternatywne stosowane w onkologii są niebezpieczne ponieważ: mogą być przyczyną rezygnacji lub opóźnienia właściwej terapii onkologicznej, nie są znane interakcje i wzajemny wpływ leków onkologicznych z preparatami niekonwencjonalnymi i naturalnymi, nie można wykluczyć szkodliwości części tych środków (niektóre z nich wytwarzane są z trujących roślin, takich jak jemioła czy huba), chorzy i osoby po leczeniu onkologicznym są dobrymi odbiorcami reklam środków medycznych i paramedycznych. Pacjent, który niepokoi się o stan swojego zdrowia, obawia się nawrotu nowotworu, łatwo ulega zachętom ze strony koncernów farmaceutycznych, ale i twórców „cudownych” metod niekonwencjonalnych i oraz terapii naturalnych, w części przypadków chorzy na raka mają do czynienia ze świadomym oszukiwaniem z pobudek materialnych, na temat większości niekonwencjonalnych metod i preparatów antynowotworowych (np. Vilcacora, Iscador) brak jest jakichkolwiek informacji w piśmiennictwie naukowym. Wielu z nich nie można kupić w Polsce, gdyż nie zostały dopuszczone do obrotu i sprowadzane są z niewiadomych źródeł za pośrednictwem internetu. Onkologia niekonwencjonalna Jeżeli szukasz wiarygodnych informacji dotyczących niekonwencjonalnych, komplementarnych i alternatywnych metod leczenia raka, to zajrzyj do serwisu medycyny niekonwencjonalnej w ramach bazy amerykańskiego National Cancer Institute: Complementary and Alternative Medicine. Znajdziesz tam rzetelne źródła, materiały i szerokie opracowania dotyczące powyższej tematyki.
Według Krajowego Rejestru Nowotworów pięcioletnie przeżycia uzyskuje się w Polsce u zaledwie 7-9 proc. chorych z rakiem trzustki. W najtrudniejszej sytuacji są osoby z genetycznymi predyspozycjami do raka trzustki, wielokrotnie zwiększającymi ryzyko zachorowania na ten wyjątkowo śmiertelny nowotwór. Przykładowo mutacja w genach BRCA 3,5-krotnie zwiększa ryzyko tego raka, a jej nosiciele zapadają na tę chorobę w młodszym wieku – wynika z danych udostępnionych przez Koalicję Dla Życia Osób z Mutacją w Genach BRCA. Mediana zachorowania na raka trzustki wynosi 70 lat, jednak w przypadku osób z mutacją w genach BRCA sięga ona już 63 lat. Występują jeszcze groźniejsze mutacje w genach. W przypadku mutacji CDKN2A ryzyko zachorowania na rak trzustki jest od 20 do nawet 47 razy większe. Z kolei mutacja PRSS1 i SPINK1 podnosi tę groźbę od 26 do 87 razy. Występuje ona wśród osób z tzw. zespołem dziedzicznego zapalenia trzustki. Nie oznacza to jednak, że każda osoba z mutacjami w genach musi zachorować na raka trzustki czy inny typ nowotworu. Takiej zależności na szczęście nie ma. Można powiedzieć, że dziedziczona jest „skłonność” do zachorowania. Ryzyko rozwoju nowotworu w wyniku odziedziczonej predyspozycji genetycznej jest różne i zależy od tego, jaki gen uległ uszkodzeniu, ale też od wpływu innych genetycznych i pozagenetycznych czynników ryzyka. W tej samej rodzinie mogą być nosiciele mutacji, którzy mimo to nie zachorują oraz osoby, które zachorują w bardzo młodym wieku. - zwraca uwagę dr n. med. Małgorzata Stawicka-Niełacna z Katedry Genetyki Klinicznej i Patomorfologii Uniwersytetu Zielonogórskiego w raporcie „Znaczenie badań genetycznych w raku trzustki”. Różnego typu testy genetyczne umożliwiają wykrycie mutacji w genie. Niepokojącym sygnałem są też stany zapalne trzustki oraz rak trzustki występujący rodzinnie, szczególnie wśród osób pierwszego pokrewieństwa. W takiej sytuacji, czyli wśród osób z grup największego ryzyka, należy częściej i wcześniej wykonywać odpowiednie badania diagnostyczne. Chodzi głównie o badania z użyciem USG jamy brzusznej i ultrasonografii endoskopowej oraz rezonansu magnetycznego trzustki. Według dr Małgorzaty Stawickiej-Niełacnej tego rodzaju badania powinny być wykonywane u osób ze stwierdzonymi mutacjami ATM, BRCA, CDKN2A, MLH1, MSH2, MSH6, EPCAM, PALB2, STK11 i P53, jeśli dodatkowo na raka trzustki zachoruje krewny pierwszego lub drugiego stopnia (po tej samej stronie rodziny, w której stwierdzono mutację). Wyjątkiem są mutacje STK11 oraz CDKN2A – w takiej sytuacji badania przesiewowe powinny być wykonywane nawet wtedy, gdy nie ma bliskiego krewnego, który zachorował na raka trzustki. Druga grupa to osoby, których co najmniej dwóch krewnych pierwszego stopnia lub jeden pierwszego i jeden drugiego stopnia po tej samej stronie rodziny zachorowało na raka trzustki. W tej grupie nie ma już znaczenia czy została wykryta mutacja w genach. U chorego z rakiem trzustki wykrycie mutacji w genach BRCA stwarza możliwość zastosowania bardziej skutecznej strategii leczenia. Polega ona w pierwszej kolejności na użyciu chemioterapii z wykorzystaniem cisplatyny. W kolejnym etapie mogą oni być leczeni inhibitorem PARP - to lek, który dwukrotnie zwiększa szansę trzyletniego przeżycia, z 18 do 35 proc. Trwają starania o refundację tego leku w naszym kraju. Źródło: PAP
Zachorowalność na raka trzustki w Polsce w ciągu ostatnich 30 lat wzrosła prawie dwukrotnie. To jeden z najbardziej niebezpiecznych nowotworów złośliwych. Tylko 5% chorych przeżywa 5 lat od momentu postawienia diagnozy, ponad 80% umiera w przeciągu roku. Nowoczesne leki są w stanie wydłużyć życie pacjentów o kilka miesięcy i znacznie poprawić jego komfort. W Polsce nie są jednak jeszcze objęte refundacją. Rak trzustki – objawy i diagnostyka Rak trzustki to siódmy z najczęściej występujących w Europie nowotworów złośliwych. Według prognoz w 2030 roku będzie on stanowił trzecią najczęstszą przyczynę zgonów. W Polsce w ciągu minionych 30 lat liczba zachorowań na raka trzustki, zwanego także gruczolakorakiem trzustki, wzrosła prawie dwukrotnie, zwłaszcza wśród kobiet. Nowotwór ten jest jednym z najtrudniejszych do leczenia. Przyczyną wysokiej śmiertelności jest zbyt późne wykrycie nowotworu – choroba ta długo nie daje bowiem objawów. „Objawy raka trzustki pojawiają się, niestety, bardzo późno, z reguły w stadium zaawansowanym. Te objawy sprowadzają się do dyskomfortu, bólu czy zaburzeń funkcjonowania układu pokarmowego” – mówi prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy ds. onkologii klinicznej. Najczęstsze objawy raka trzustki to: bóle brzucha, nudności, brak apetytu, nagłe chudnięcie oraz żółtaczka. Wśród możliwych przyczyn powstawania choroby wymienia się nadużywanie alkoholu, palenie papierosów, nadwagę, cukrzycę, nawracające zapalenia trzustki i czynniki genetyczne. Ryzyko zachorowania zwiększa się wraz z wiekiem i jest niezależne od płci. Rak trzustki – leczenie Rodzaj terapii zależy od stopnia zaawansowania choroby. W pierwszym stadium stosuje się leczenie chirurgiczne, polegające na wycięciu guza, połączone z chemioterapią uzupełniającą z wykorzystaniem leku o nazwie gemcytabina. „Większa grupa pacjentów to chorzy na miejscowo zaawansowany nowotwór, u części z nich można rozważyć resekcję, ale ona powinna być poprzedzona chemioterapią wstępną. Ci, u których nie ma takiej możliwości, mogą być poddawani albo radiochemioterapii, albo samej chemioterapii. Największa grupa, ponad 50% chorych, to osoby, które pierwotnie mają przerzuty. U nich pozostaje tylko leczenie farmakologiczne” – mówi prof. Maciej Krzakowski. Możliwość poddania pacjenta chemioterapii uwarunkowana jest jego stanem. Przy raku trzustki występuje wiele chorób towarzyszących, często związanych z zaawansowanym wiekiem pacjentów, np. zaburzenie czynności nerek bądź wątroby, które dyskwalifikują pacjenta. W efekcie w Polsce chemioterapii może być poddana zaledwie 1/3 chorych. W badaniach nad lekiem na raka trzustki wciąż nie ma przełomu, w ciągu ostatnich lat opracowano jednak kilka nowoczesnych terapii, które średnio wydłużają życie chorych o kilka miesięcy, ale w przypadku zastosowania schematu gemcytabina z nab-paklitakselem zaobserwowano przypadki nawet trzyletnich przeżyć. „Pacjenci, którzy do tej pory otrzymywali takie leczenie, uzyskują znaczące długości przeżycia w całkiem niezłym komforcie tego przeżycia. Wielu z nich normalnie funkcjonuje, wykonuje aktywności codziennego życia, nierzadko też i pracuje” – mówi dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii. Rak trzustki – nowe metody leczenia W Unii Europejskiej zarejestrowano w 2014 roku terapię o nazwie nab-paklitaksel.. W skojarzeniu z tradycyjną gemcytabiną lek ten istotnie zwiększa czas przeżycia pacjenta. Dostęp polskich pacjentów do tej nowoczesnej formy leczenia jest jednak bardzo ograniczony – lek nie jest jeszcze u nas refundowany. Onkolodzy liczą, że sytuacja chorych na raka trzustki poprawi się dzięki działalności Zespołu ds. Chorób Rzadkich, który powstaje przy Ministerstwie Zdrowia. Jego celem jest zapewnienie lepszej diagnostyki, terapii i opieki dla osób cierpiących z powodu chorób rzadkich. „Nikt z nas zdrowych nie wie, co to znaczy dla chorego przedłużenie życia o kilka, kilkanaście miesięcy. Wielu ludzi dzięki temu kończy swoje dzieło życia, rozdział w książce albo w ogóle wydaje książkę, oczekuje ważnych uroczystości rodzinnych, jak komunia wnuczków, ślub dzieci, i w całkiem niezłym komforcie przeżywa to, co im pozostało” – mówi dr Janusz Meder. Zdaniem ekspertów wyniki leczenia nowotworów w dużej mierze zależą od nakładów finansowych. W Polsce wciąż brakuje środków z budżetu państwa, w efekcie czego wyniki walki z rakiem są znacznie słabsze niż w innych krajach Unii Europejskiej. W Europie Zachodniej nawet 50–60% chorych wygrywa walkę z chorobą, w Stanach Zjednoczonych nawet 70% w przypadku wielu nowotworów. W Polsce tymczasem odsetek ten wynosi ok. 45%. Źródło: materiały prasowe Podziel się Jelita – gdyby udało się je rozwinąć, ich długość wyniosłaby około czterech metrów. Jak zadbać o tak wielki organ wewnętrzny? czytaj dalej
leczenie raka trzustki w niemczech