list do mamy od córki
od Super Sprzedawcy. Stan. Nowy. 14, 00 zł. Produkt: Opaski do włosów dla mamy i córki 2 szt. czerwone. 22,99 zł z dostawą. 3 osoby kupiły. dodaj do koszyka. Prywatny sprzedawca.
Μετάφραση του 'Лист до мами (List do mamy)' από Okean Elzy (Океан Ельзи) από Ουκρανικά σε Κινεζικά Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски
Jeśli mama jest 4 razy starsza od córki i 8 lat młodsza od męża, a ich 9-letnia córka jest dwa lata młodsza od brata, który jest 4 razy młodszy od taty, to syn jest 25 lat młodszy od
To miał być kolejny piękny i ckliwy list do Mamy, jaki by napisało wielu z Was. Niestety albo stety nie byłabym sobą gdybym nie dodała swojej cząstki, Dlatego nie czytaj. Tak będzie lepiej dla Ciebie! Mamo! Kochana Mamo dziś Twój dzień. Chcę żebyś wiedziała, że w różnych chwilach mojego życia, myślę o Tobie.
Marta Kaczyńska od lat ma idealną figurę. Sukienki, żakiety czy spodnie - wszystko wygląda na niej doskonale. Oto stylizacje prawniczki, mamy, żony, córki pary prezydenckiej - zobacz w
Translations in context of "list do córki" in Polish-English from Reverso Context: To nie był właściwy list do córki.
risiko yang berkaitan dengan selera konsumen adalah. "Każdy jeden raz lądujący na moim ciele odbierał mi stopniowo odwagę, łamał mojego ducha i zwiększał lęk przed światem. To nadwyrężyło moją asertywność i zdolność do stawiania granic. Do tego stopnia, że zostałam wykorzystana seksualnie. (…) Tak naprawdę winny jest tamten jeden mężczyzna, który mnie wykorzystał. No i Ty, bo wpajałaś mi bezwzględną uległość" - pisze córka w poruszającym liście do matki. To trzeba przeczytać!Tekst ukazał się w całości na facebookowym profilu Blog Ojciec. Jest to list nadesłany przez jedną z czytelniczek tego bloga: Droga Mamo, To ja, Twoja dwudziestopięcioletnia córka, ta najstarsza, ta ponoć idealna. Piszę, choć nigdy tego listu nie przeczytasz. Ty nie, ale może przeczytają go inne mamy, takie jak Ty. Zanim przejdziesz do dalszej lektury, chcę Ci powiedzieć, że kocham Cię, mamo. I zawsze będę… …mimo, że mnie złamałaś. Wychowywałaś mnie surowo, mamo. Pamiętam, że kilka razy oberwałam skórzanym pasem ojca za przewinienia, z których nawet nie miałam szansy się wytłumaczyć. Nie wiem, czy patrzyłaś, czy równo puchnie, jak zawsze w takich momentach zapowiadałaś. Pamiętam jednak, że każdy jeden raz lądujący na moim ciele odbierał mi stopniowo odwagę, łamał mojego ducha i zwiększał lęk przed światem. Pamiętam, jak słyszałam od Ciebie, że "co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie" albo że "ryby i dzieci głosu nie mają". Słowa te padały często, zwłaszcza, gdy nie umiałam poradzić sobie ze swoimi emocjami i krzyczałam lub płakałam. Nauczyłam się wtedy, że moje zdanie się nie liczy, że zawsze i bezwzględnie trzeba słuchać innych, bo przecież ja prawa do głosu nie mam. To nadwyrężyło moją asertywność i zdolność do stawiania granic. Do tego stopnia, że w wieku dwudziestu trzech lat zostałam wykorzystana seksualnie. Nie umiałam stawić dość zaciętego oporu, bo przecież zawsze uczono mnie, że należy ulegać. Nie wiesz o tym, mamo. Nikomu nie powiedziałam całej prawdy o tamtej nocy, ale wiąże się z nią mój ogromny strach przed zajściem w ciążę. Jak wiesz, kocham dzieci, lubię z nimi spędzać czas, dzieci dają mi poczucie bezpieczeństwa, ich świat jest dla mnie zrozumiały, ale boję się zajść w ciążę, mimo że ogromnie chciałabym mieć dzieci. Ten irracjonalny lęk, utrudniający mi jakąkolwiek aktywność seksualną sprawił, że niedawno odszedł ode mnie chłopak, już trzeci, bo nie sprostał ogromowi cienia, jaki mnie otacza. Nie winię go za to, tak naprawdę winny jest tamten jeden, który mnie wykorzystał. No i Ty, bo wpajałaś mi bezwzględną uległość. Jak wiesz, nigdy nie byłam taka jak Ty i tata. Wy - twardo stąpający po ziemi realiści, ja ciągle bujałam głową w chmurach, kochałam książki. Nawet sama pisałam. Już od szkoły podstawowej wygrywałam konkursy literackie, mam takich sukcesów na koncie dziesiątki. Niestety, nikt w rodzinie nie potrafił docenić, że jestem w tym naprawdę dobra. Zawsze liczyło się to, że nie byłam orłem z fizyki. Dziś kończę drugie studia, w tym jedne zagraniczne na jednej z najlepszych uczelni świata, posługuję się pięcioma językami obcymi, jeżdżę na konferencje naukowe, piszę artykuły, od niedawna nauczam… i zawsze wydaje mi się, że jestem beznadziejna w tym, co robię, nawet jeśli to, co robię, to moja miłość. Może gdybym była fizykiem, to byłabyś ze mnie bardziej dumna? To, czego mnie jeszcze nauczyłaś, mamo, to przekonanie, że wszyscy są ważniejsi ode mnie. Nigdy nie dawałaś wiary temu, co Ci mówiłam. Pamiętasz Natalkę, córkę Twojej przyjaciółki? Mieszkałyśmy w tej samej klatce. Do liceum chodziłyśmy do tej samej klasy. Natalka mnie gnębiła już od najmłodszych lat, ale nie potrafiłam się bronić. Często mnie biła, na podwórku zadzierała mi znienacka sukienkę do góry, potem, gdy zaczęłam dojrzewać, wyśmiewała moje piersi i biodra. Pewnego razu byliśmy na podwórku, Natalka chciała bawić się w coś innego niż wszyscy pozostali, chodziło o berka albo chowanego. Podjęliśmy demokratyczną decyzję, że najpierw pobawimy się w to, co chce większość grupy, a potem w drugą zabawę. Ale Natalki nigdy nie była zadowolona, gdy coś szło nie po jej myśli. Przybiegła do Ciebie, mamo, z płaczem i poskarżyła, że ją kopnęłam. Rzecz jasna: nie zrobiłam tego, ale uwierzyłaś obcemu dziecku, zamiast swojej córce. Ukarałaś mnie wtedy okrutnie, mimo że płakałam i powtarzałam, że przecież nigdy nikogo nie kopnęłam. I tak było niejednokrotnie, bo Natalka była świetną aktorką, umiała płakać na zawołanie, więc kto by wierzył stojącej z boku dziewczynce z zaciśniętymi zębami? Zaciśniętymi nie ze złości, ale aby się nie rozpłakać. W dodatku dziewczynce dużo brzydszej, chudej, z wystającymi kośćmi policzkowymi. Dziś Natalka jest mężatką, przed dwoma laty miesiącami urodziła syna. Ja idę przez życie sama, bo tak trudno mi komukolwiek zaufać. Kiedy przed kilkoma laty trafiłam do szpitala psychiatrycznego, cała rodzina okryła to wydarzenie całunem milczenia. Nigdy Wam nie powiedziałam, że w szpitalu psychiatrycznym było mi dobrze, nie bałam się pacjentów, nawet tych bardzo ciężko chorych. Być może pobyt za zamkniętymi drzwiami był najpiękniejszym okresem w moim życiu, mimo że nawet lekarze mnie wyśmiewali, no bo jak to, ktoś z tak zaskakująco wysokim ilorazem inteligencji i siedzi w psychiatryku, przecież to wystarczy wziąć się w garść! Nigdy nie wystarczyło po prostu wziąć się w garść. Nawet nie wiedziałaś, że na długo przed tym wydarzeniem chorowałam na anoreksję i bulimię, coś Wam się wydawało, ale nigdy tego nie potwierdziliście. Z choroby tej wyszłam sama, bo nawet psycholog mnie wtedy zignorował. Zawzięłam się, po raz kolejny mając świadomość, że jestem na tym świecie sama i jeśli sama sobie nie pomogę, to nikt mi nie pomoże. Kim dziś jestem, mamo? Jeśli zapytasz moich znajomych, powiedzą Ci, że jestem duszą towarzystwa, osobą o jasno określonych poglądach, taką, która idzie przez życie z podniesioną głową, głośno mówi, gdy coś jej się nie podoba, zawsze staje w obronie słabszych, jest dowcipna, a przy okazji szalenie inteligentna. Nikt nie wie, a mój psychiatra jedynie to podejrzewa, że zmagam się z potworną fobią społeczną, a cała ta maska to lęk przed uczuciem zażenowania, byciem wyśmianą, odrzuconą. Tak bardzo boję się doprowadzić do jakiejś wstydliwej sytuacji, powiedzieć coś nie tak, że czasem śni mi się to po nocach. Dlaczego? Bo ilekroć coś mi nie wyszło, to wyśmiewałaś mnie mamo, dziesiątki razy opowiadałaś znajomym i rodzinie (w dodatku w mojej obecności), jak to czy owo zrobiłam nie tak. Było mi wtedy tak okropnie wstyd, że to uczucie nigdy mnie nie opuszcza. Nigdy, mamo. Tak więc jestem duszą towarzystwa, skończyłam jedną z najlepszych uczelni na świecie, właśnie kończę drugą, mówię pięcioma językami obcymi… A przy okazji jestem dziewczyną, która została zgwałcona, która pewnie nigdy nie zostanie matką, która ma w sobie cień, pustkę i wstyd, która nie wierzy w siebie, która nie może znieść swojego odbicia w lustrze, która boi się wszystkiego, nawet przejścia przez ulicę, mimo że staje między psem a rosłym mężczyzną, który próbuje katować swojego pupila. Ale przede wszystkim jestem samotna, mimo że mam dziesiątki znajomych. Jest we mnie więcej sprzeczności niż mogłabym zliczyć, czuję się niespójna, rozedrgana wewnętrznie, wciąż się czegoś boję, przez co cierpię na chroniczną bezsenność, mam wadę serca, a moje nadwyrężone byłą anoreksją mięśnie są w opłakanym stanie, podobnie jak żołądek przez bulimię. A mimo to, gdy ktoś na mnie spojrzy, pomyśli: "ale ładna". Ale nie jestem ładna, na pewno nie wewnętrznie… Połamałaś mnie, mamo, a to, co zostało we mnie połamane, nie zrośnie się. Nie da się też tego skleić. Nie da się zaszyć. Wiem, co mówię, bo wbrew temu, co sądzisz, nie jestem osobą słabą. Ilekroć upadam, podnoszę się i próbuję stawiać kolejne kroki. Mimo nieustannie towarzyszących mi myśli samobójczych, nigdy nie podjęłam próby odebrania sobie życia. Pracuję nad sobą, bo choć wiem, że dziedzina, jaką jest psychologia rozwoju i osobowości, nie daje mi zbyt wielu szans na życiowy sukces, to wierzę, że jeszcze uda mi się być tym, kim chcę. Ale to, co we mnie popsułaś, popsute zostanie na zawsze. To jak posklejanie porcelanowej lalki - mimo, że zebrana do kupy, nigdy nie będzie taka sama, jak przed upadkiem. Wiedz jednak, mamo, że Cię kocham. Bo jesteś moją mamą. Wiem, że nie chciałaś nigdy zrobić mi krzywdy. Wiem, że wychowywałaś mnie najlepiej, jak umiałaś. Wiem też, że zawsze ciężko pracowałaś, bym miała pełny brzuch, czyste ubranie, bym mogła wyjechać na kolonie… Wiem, że po prostu nie wiedziałaś, że to, co robisz, może przynieść odwrotny skutek od zamierzonego. Nigdy nie byłaś złą mamą, nawet jeśli mnie złamałaś. Starałaś się, dlatego ja, już jako osoba dorosła, nauczyłam się z Tobą żartować, nauczyłam się mówić Ci więcej… Nigdy nie poznasz całej prawdy o mnie, ale cieszę się, że możemy pogadać o chłopakach i ciuchach. Albo o jakimś filmie. To niedużo, ale mnie to wystarcza. Chcę, żebyś wiedziała, że bardzo Cię kocham, mamo. Twoja złamana córka.
Dzień Matki, 26 maj, święto mamy tuż, tuż. Droga Mamo, dziękuję Ci za cierpliwość, teraz mając 26 lat na karku, analizując nasze wzloty i upadki, wiem jak dużo kosztowało Cię cierpliwości i poświęcenia wychowanie mnie. Nigdy mnie nie zawiodłaś, raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale zawsze stoisz za mną murem. Nauczyłaś mnie wiary w siebie, że mam być silna, że mogę wszystko, że jeśli nie drzwiami to oknem. Obserwowałam Ciebie, jaką byłaś żoną, matką, wyłuskałam z Twoich zachowań i rytuałów to co dla mnie najlepsze. Nie wszystko, nie wyobrażam sobie być tak oddana mężczyźnie jak byłaś Ty, toteż Mój wie, gdzie leży żelazko, że zmywarka sama się nie włączy a i śmieci nie wyniosą. Akceptowałaś wszystkie moje wybory, które nie ma co się oszukiwać, nie zawsze odpowiadały Twojej wizji mojej przyszłości, ale mimo to byłaś ze mną i przy mnie. Jak byłam mała i chciałam grać w tenisa, to grałam, jak jednak skakać do wody, skakałam. Kiedy powiedziałam, że nie idę na studia, tylko jadę do szkoły wizażu do Warszawy, to pojechałam, zrobiłam. Nigdy nie usłyszałam: a nie mówiłam. Trzymałaś mnie za rękę, kiedy robiłam pierwszy tatuaż. "Tylko nic nie mów ojcu, jak coś ja o tym nic nie wiedziałam" Płakałaś ze mną, kiedy walił mi się świat. Głaskałaś po głowię i zawsze powtarzałaś, to minie. Kiedy rozbiłam Twój samochód, nie krzyczałaś, nie dałaś szlabanu. "To tylko samochód, naprawi się." Swoim podejściem do mnie spowodowałaś, że nigdy się nie buntowałam. Miałam jasno wytyczone granicę, których się trzymałam, wiedziałam kiedy jest czas na żarty, a kiedy na pracę. Zawsze mogłyśmy się dogadać. Zaufałaś mi, umożliwiając mi w tak młodym wieku mieszkać samej, nie ciągnęłaś mnie za fraki na wieś, bo tak ma być i już! I w końcu, nie poddałaś się, kiedy ojciec nas zostawił. Chociaż zostawił obraz jak po wojnie, to wstałaś, otrzepałaś się i brnęłaś dalej. Padłaś? Powstań! Popraw koronę i zasuwaj. Dla mnie, dla siostry. Ciężko pracujesz dniami i nocami żeby wszystko miało ręce i nogi. Tak samo dobrą robotę zrobiłaś z siostrą, na którą patrząc, myślę, że obie możemy powiedzieć, że jesteśmy z niej dumne. Odegrałaś swoją rolę bardzo dobrze, powinnaś za nią dostać Oskara. Mogę być taka jak Ty. Jestem dumna, kocham. Córka.
Są takie wesela, na których podziękowania dla rodziców są szczególne i kreatywne. Wiem, że nawet te niby pospolite płyną z głębi serca. Niektóre jednak szczególnie ujmują mnie za serce. Wymagają sporo przygotowań i widać, że dzieci są swoim rodzicom naprawdę wdzięczne. Że łączy ich szczególna więź. A ja pomyślałam sobie, że w dniu twojego święta, twojego ślubu (jeśli dane ci będzie się tak szczęśliwie zakochać) ja też chcę ci coś podarować. Dzisiaj zacznę pisać do ciebie list. Z głębi serca. Będę do niego co jakiś czas dopisywała rzeczy dla mnie szczególne. I takie, które z obserwacji ciebie, wydają się być szczególne również dla ciebie. Być może niektóre z nich zrozumiesz dopiero wtedy, kiedy sama zostaniesz mamą. Jeśli oczywiście takie będzie twoje marzenie. Bo bez względu na to, jakie będziesz mieć marzenia, oboje z tatą jesteśmy tutaj po to, żeby pomóc ci je spełniać. Ps. Tylko proszę, nie przysparzaj swojej biednej matki o zawał serca :) Na twoje narodziny czekali wszyscy, którzy cię kochają. I pewnie kiedyś jakiś przystojniak podziękuje nam, że przyszłaś na świat. Będzie to na pewno bardzo miłe, ale i trudne. Tak cię po prostu oddać komuś innemu. Więc wybierz mądrze, kochana córeczko. Nawet jeśli twoim marzeniem będzie blondyn z błękitnymi oczami, niech kocha cię tak, jak my rodzice cię kochamy. Bo chwila kiedy przyszłaś na świat nadała naszemu życiu sens, jakiego wcześniej nie doznaliśmy. Kiedy wszyscy przyglądali się tobie i zadawali pytania, do kogo jesteś podobna, my zawsze zgodnie odpowiadaliśmy, że do siebie. Odziedziczyłaś po nas wiele cech. Pewnie i tych dobrych i tych mniej chlubnych. W wielu gestach przypominasz swoich dziadków. Ale jedno jest pewne. Jesteś sobą. Ja już mogłam wybrać, kim w życiu chcę być. Być może teraz niektóre wybory byłyby inne. Może naprawdę zostałabym dentystką. Ale ty nie musisz być tym, kim ja chciałam być w młodości. Bądź sobą. Rozwijaj się w swoim tempie. Nie mamy z tatą żadnego ciśnienia, czy umiejętności, które nabywasz, są podobne do umiejętności, jakie mają twoi rówieśnicy. Nie bierzemy udziału w żadnym wyścigu, czy będziesz umiała to czy tamto. Czy będziesz nosiła modne ubrania. Czy będziesz jeździła na dodatkowe zajęcia i umiała śpiewać, tańczyć czy stać na głowie. Jesteśmy gotowi zawieźć cię gdzie tylko chcesz, jeśli i ty będziesz na to gotowa i będzie to twoim marzeniem, nie naszym. Córeczko, dziękuję ci za dzień, w którym przyszłaś na świat i za to, że nauczyłaś mnie tak wielu rzeczy. Dzięki tobie kocham jesień. Dzięki tobie mam okazję pracować nad cechami, o których istnieniu wcześniej nie wiedziałam. Dzięki tobie poznałam strach, który nie stacza ale motywuje. To dzięki tobie przypomniałam sobie moje ukochane piosenki Natalii Kukulskiej i wieczorami znowu bawię się przy nich jak dziecko. Dzięki tobie staram się nie oceniać innych ludzi, bo odkąd się pojawiłaś już nic nie jest czarne albo białe. Dziękuję ci za wrażliwość na zło i cierpienie innych ludzi. Za umiejętność niesienia im pomocy. Za twoje słodkie “mamusiu” kiedy tylko mnie zobaczysz. Za twój uśmiech, który sprawia, że słońce świeci nawet w deszczowy dzień. Za bieganie w kaloszach po kałużach. Za wszystkie laurki przyniesione z przedszkola. Nawet za ten bałagan, który tak mnie czasem wkurza, bo dzięki niemu wiem, że ten dom pełen jest ciebie. Kiedy się urodziłaś, twoja babcia powiedziała, żebym łapała jak najwięcej wspomnień, bo dzieci szybko rosną. Wtedy popatrzyłam na nią i zupełnie nie wiedziałam, o jakim “szybko” mówiła. Teraz już wiem. Dopiero co trzymałam cię w ramionach, a już za chwilę… Ten tekst bierze udział w konkursie Blog Roku 2015 w kategorii TEKST ROKU Coś podobnego?blog parentingowycicóreczkodniudostanieszdziękujęjak zrobic fajne przygotowania dla rodzicówkiedy córka wychodzi za mążkiedy dziecko się żeniktóryktóry dostaniesz w dniu ślubulistmamagerkamatczyna miłośćmiłość do córkimiłość do dzieckapodziękowania dla rodzicówpodziękowania w dniu ślubuślubślubu
list do mamy od córki